piątek, 4 lutego 2011

Smak Anglii w Polsce – próba rehabilitacji

Zauważyłam, że czasami piszę tak, jakby wszystkie moje najgorsze kulinarne doświadczenia miały miejsce w Anglii, albo przez Anglię, albo z powodu Anglii, tudzież dlatego, bo Anglia jest taka, jaka jest. Co nie jest prawdą. Faktem jest jednak, że gdyby nie polskie książki kucharskie o kuchni angielskiej, raczej bym nie wiedziała, że takowa w ogóle istnieje.

Jeśli mam być zupełnie szczera, moje największe porażki kulinarne – zarówno jeśli chodzi o gotowanie, jak i o jedzenie – miały miejsce w Polsce, i to na długo zanim wyjechałam za granicę. Temu, że nigdy właściwie nie zrobiłam żadnego wysiłku, by przyjrzeć się bliżej miejscowej kuchni w West Yorkshire, jest – jak sądzę – tak samo winne moje wrodzone wygodnictwo, jak i fakt, że angielskie śniadania i obiady, serwowane na stołówce w moim miejscu pracy, były mało apetyczne, ociekały tłuszczem, a ich kolor nie zachęciłby nawet człowieka na diecie odchudzającej. Wygodniej było chodzić do chińskiego bufetu na kurczaka w sosie słodko-kwaśnym, pikantne ziemniaki oraz panierowane mięso z krabów i twierdzić, że kuchnia angielska – tak, jak potwór z Loch Ness – nie istnieje.

Jestem jednak absolutnie przeciwna wszelkiemu fanatyzmowi, nawet jeśli objawia się on na tak nieszkodliwym polu, jakim jest sztuka kulinarna. Poza tym Anglia niewątpliwie sprawiła naszemu krajowi prezent w postaci Kevina Aistona – Anglika, który świetnie mówi po polsku. Moje serce zdobył, kiedy w jakimś programie telewizyjnym, poproszony o wypowiedzenie formułki „Stół z powyłamywanymi nogami”, spytał bez namysłu, czy nie mógłby po prostu powiedzieć „blat”. I właśnie pod wpływem sympatycznego strażaka postanowiłam zrobić wysiłek i wypróbować przepis z kuchni angielskiej. 

W zeszłym roku dostałam od koleżanek z pracy książkę kucharską współstworzoną przez bohaterów programu „Europa da się lubić”, m.in. też przez Kevina Aistona. Zamieścił on w tej książce kilka przepisów ze swojego dzieciństwa. Zawsze bardziej ufam przepisom tzw. domowym, tzn. takim, które ktoś już wykorzystał i zrobił danie własnymi rękami. Poza tym, współtwórcy książki zamieszczali przepisy kierując się polskimi realiami, więc przynajmniej tym razem nie musiałam się martwić, że czegoś nie dostanę. Nawet tak się przyjemnie okazało, że wszystkie składniki miałam w domu i nie było potrzeby wychodzić  do sklepu.

Z przepisów wybrałam „Chicken and mushroom pie” czyli placek nadziewany kurczakiem i pieczarkami. Zanim podam oryginalny przepis, chciałabym się podzielić kilkoma refleksjami – już po zrobieniu, upieczeniu i spróbowaniu tego placka. No cóż, niech będzie, istnieje coś takiego jak kuchnia angielska. Ciasto wyszło mi za mało słone, ciężko się wałkowało, i rwało się w najmniej odpowiednich momentach. Poza tym, potrawa jest dość prosta do przygotowania i nawet nie bardzo czasochłonna. Za to nadzienie z kurczaka, cebuli i pieczarek jest przepyszne i w zupełności rekompensuje mi braki w cieście – które nota bene są raczej moimi niedociągnięciami. Ten placek zrobię znów na pewno, a co do innych angielskich dań – zobaczymy.

CHICKEN AND MUSHROOM PIE, CZYLI PLACEK NADZIEWANY KURCZAKIEM I GRZYBAMI

Ciasto:
250 g mąki
110 g masła
1 jajko
sól

Nadzienie:
450 g piersi z kurczaka
130 g pieczarek
1 cebula
250 ml bulionu drobiowego
2 łyżki mąki
100 ml śmietanki 30%
garść posiekanej natki pietruszki
1 żółtko
sól i pieprz

Rozgrzej piekarnik do temperatury 200°C. Zagnieć ciasto, siekając mąkę z masłem, a następnie dodając jajko oraz sól i zagniatając, aż powstanie gładka masa. Odstaw ciasto na 20 minut do lodówki. Podziel je na 2 części i rozwałkuj. Jedną część wyłóż na dnie nasmarowanej masłem tortownicy, wykładając też ciasto na boki. Piecz spód ciasta w piekarniku w temperaturze 180°C, aż będzie lekko rumiany.
  
Na patelni zeszklij na maśle cebulę pokrojoną w kostkę, dodaj podobnie pokrojoną pierś z kurczaka i pokrojone w plasterki pieczarki, obsmaż, posypując mąką, dodaj sól i pieprz. Dodaj bulion i gotuj, aż lekko odparuje i zgęstnieje. Dodaj śmietankę i wymieszaj, podgrzewaj, żeby sos jeszcze zgęstniał. Do nadzienia dodaj posiekaną pietruszkę, wymieszaj i wyłóż je na upieczonym spodzie zapiekanki. Całość szczelnie przykryj drugą częścią ciasta, zlepiając boki. Na środku zapiekanki zrób w cieście okrągłą dziurkę, przez którą w trakcie pieczenia będzie odparowywał nadmiar płynu. Aby zapiekanka była złocista, posmaruj jej wierzch żółtkiem roztrzepanym z odrobiną wodą. Piecz w temperaturze 200°C mniej więcej przez 30 minut.

Bon appétit :-)!

Przepis pochodzi z książki „Europa w kuchni” pod red. Joanny Pawełczak, wydanej przez „Wydawnictwo Otwarte”, Kraków 2007, s. 186-187.

best linux hosting 

Brak komentarzy: